sobota, 10 października 2015

1. "Szlama to szlama , a kobieta to kobieta "


   Była na łące. Długie źdźbła trawy muskały jej nogi. Biała sukienka, którą miała na sobie, spokojnie falowała na wietrze. Nagle cały spokój wyparował.  Niebo pociemniało, a słońce zalśniło szkarłatem. Trawa zaczęła oplatać jej nogi niczym macki. Nie mogła się ruszyć. Chciała uciekać. Wiedziała, że oni się zbliżają. Wtedy zobaczyła jego. Draco Malfoy stał parę kroków dalej z wycelowana w nią różdżką.
 - Avada Kedavra - szepnął. Błysnął zielony promień.

***

Obudziła się cała zalana potem.
 - To był tylko sen - szepnęła próbując uspokoić  samą siebie. Wiedziała, że już nie zaśnie, więc wstała i podeszła do szafy, by wziąć ubrania. Jak najszybciej zamknęła się w łazience, gdyż stwierdziła, że najmłodsza z Weasley'ów zaraz się obudzi. Po 30 min wyszła z pomieszczenia, tym samym zwalniając je wściekłej już Ginervie.
 - Dłużej się nie dało? - powiedziała rudowłosa piorunując swoją przyjaciółkę spojrzeniem bazyliszka.
 - Niestety nie - opowiedziała jej Hermiona lekko się przy tym uśmiechając.

  Wyminęły się w drzwiach. Kasztanowłosa zbiegła po schodach na śniadanie. W kuchni zastała Freda, Georga, panią Weasley i Harry'ego .
 - Och Harry jak ja dawno Cię nie widziałam - powiedziała Granger po czym rzuciła się Potterowi na szyję.
 - A czemu z nami tak się nie witasz? - zapytali jednocześnie Fred i George z wyraźnym wyrzutem.
 - Bo was widziałam wczoraj, a Harry'ego dwa miesiące temu.
 - No i co z tego? - nadal oburzali się bliźniacy.
 - Dość gadania, jedzcie, bo wam wystygnie - wtrąciła się Molly tonem nie znoszącym sprzeciwu. Hermiona posłusznie usiadła i zaczęła konsumować naleśniki. Po skończonym posiłku zapytała się Harry'ego:
 - Wiedziałeś, że Malfoy został uniewinniony i wraca do Hogwartu? Nie wiem kogo przekupił, ale...
 - Hermiono, nie oceniaj go tak surowo. Byłem w Azkabanie i z nim rozmawiałem . Doskonale wiesz, że fakt, iż Malfoy nie wydał mnie Bellatrix tamtego dnia, w jego domu, nie dawał mi spokoju. Odwiedziłem go więc i dowiedziałem się, że nie miał wyboru mógł albo być Smierciożercą, albo pożegnać się z życiem swoim i swojej rodziny. Malfoy wcale nie chciał być po stronie Voldemorta. To samo było w przypadku Blaise. Poszedłem do Ministerstwa u poręczyłem za nich. To dzięki mnie są teraz wolni.

  Hermiona otworzyła usta ze zdziwienia. To niemożliwe. W życiu by nie podejrzewała, że siedzący obok niej chłopak może poręczyć za kogoś takiego jak Malfoy. Oni się przecież nienawidzili.
 - Nie patrz się tak na mnie. Wiem, że się tego po mnie nie spodziewałaś - powiedział z nikłym uśmiechem Harry- Ja już idę. Nie mogę się spóźnić do Departamentu. Obowiązki aurora same się nie wypełnią - zaśmiał się i wyszedł z Nory.

  Pierwszy szok wywołany dowiedzeniem się, dzięki komu ten tleniony idiota wyszedł na wolność , minął. Teraz zastąpiło go inne uczucie , coś na kształt współczucia. Nie Hermiono, nie możesz żałować tej fretki - skarciła sama siebie w myślach.
 - Ja też pójdę. Muszę się spakować - powiedziała kasztanowłosa Gryfonka , po czy, poszła do pokoju, który dzieliła z Ginny. Na miejscu zastała kompletny bałagan, a na samym środku tego pobojowiska zobaczyła Ginny mocująca się z kufrem.
 - Co tu się stało? - zapytała Hermiona
 - Pakowałam się do szkoły , a co? - powiedziała rudowłosa z uśmiechem na twarzy.
 - Pokój wygląda jak pole bitwy .
 - Eee tam , posprząta się - zbagatelizowała Weasley, nadal mocując się z kufrem.
 - Odsuń się, chyba po coś jednak masz tę różdżkę - wycedziła Hermiona i machnęła różdżką , a kufer przyjaciółki zamknął się z hukiem . Machnęła po raz drugi , a rzeczy w pokoju poleciały na swoje miejsca.
 - No wiesz, ja nie jestem taka wszystko wiedząca , jak ty - burknęła młodsza z Gryfonek.
 - Dobra, dość tej paplaniny. Tez muszę się spakować - powiedziała kasztanowłosa i zaczęła zbierać swoje rzeczy. Z ubraniami problemu nie miała, gorzej było z książkami, nie mogła zdecydować, które zabrać. W końcu wcisnęła podręczniki, Historię Hogwartu, książkę, która dostała w spadku po Dumbledorze i kilka mugolskich dzieł. Nagle cisza w pokoju została przerwana przez Ginny:
 - Dziewczyno, ty pakujesz więcej książek niż ubrań, a te twoje ciuchy i tak składają się tylko z jakiś sweterków i przetartych jeansów!
 - Ginny, daj spok...
 -  Nie nie dam. Dzisiaj idziemy na zakupy. Musisz zacząć ubierać się jak dziewczyna! - przerwała Hermionie Ginny, tonem nie znoszącym sprzeciwu. W takich chwilach rudowłosa bardzo przypominała swoja matkę.

***

  Chodziły po sklepach już dwie godziny. Zarówno Hermiona, jak i Ginny były obładowane torbami.
 -  Może już starczy? Chodźmy na kremowe piwko - stwierdziła zmęczonym głosem kasztanowłosa z nadzieją, że Gin przyjmie propozycję. Od tych zakupów bolały ją stopy. Odwiedziły ogromna ilość sklepów po piętnastu straciła już rachubę.
 - No dobra - powiedziała ruda przeciągający głoski - A jak tylko wrócimy do domu, to pozbędę się tych twoich okropnych sweterków raz na zawsze.

  Po 10 minutach obie Gryfonki siedziały już wygodnie w Dziurawym Kotle popijając kremowe piwo i rozmawiając w najlepsze. W pewnym momencie drzwi pubu otworzyły się i stanął w nich nikt inny jak sam Draco Malfoy. Dostojnie przekroczył próg pubu i usiadł przy jednym ze stolików. Zaraz za nim wbiegł do gospody jego najlepszy kumpel - Blaise Zabini.
 - Stary, co ci na mózg siadło, zachowujesz się jak obłąkany - zarzucił przyjacielowi ciemnoskóry , siadając naprzeciw niego. Po chwili przyszła do nich kelnerka.
 - Co panom podać?
 - Dwa razy Ognistą Whisky - powiedział Diabeł uśmiechając się zalotnie, tym samym sprawiając, że rumieniec oblał twarz dziewczyny, która szybko odeszła, by zrealizować zamówienie.
 - Dobra, teraz gadaj. Co to miało u licha być ? - zapytał Blaise.
 - Ale co? - mruknął Draco.
 - O to , że najpierw obczajasz jakąś laskę i mówisz, że jest ładna, a jak dowiadujesz się , że to Granger, to nagle oznajmiasz, że to brzydka szlama i uciekasz , no stary.
 - Szlama nie może być ładna. Po prostu jej nie poznałem bez tych kudłów i rozciągniętych swetrów - wycedził Malfoy. Nie wiedział co się stało, że z szopy Granger zrobiły się delikatne loczki, zniknęły stare, rozciągnięte łachmany i nie wyglądała już jak zarozumiała kujonka zawsze wyrywająca się do odpowiedzi. Przez moment myślał o niej jak o pięknej kobiecie...

 Z zamyśleń wyrwał go głos kelnerki:
 - Proszę , oto panów zamówienie - powiedziała, stawiając na stoliku dwie szklanki z bursztynowym płynem. Młody Malfoy szybko chwycił jedną i od razu wychylił jej zawartość. Nie, szlama to szlama, a kobieta to kobieta - zapewnił zam siebie .

  Po uspokojeniu myśli rozejrzał się po gospodzie i zobaczył ją - siedziała przy stoliku w kącie Kotła, popijając kremowe piwo wraz z tą tępą Weasleyówną.
 - Cholera - zaklął pod nosem.
 - Co się stało Dracusiu? Czyżby twoje różowe stringi zbyt bardzo wrzynały Ci się w...
 - Nie czas na żarty, Blaise ! - przerwał blondyn swojemu kumplowi.
 - Czemu? Coś się stało? - spiął się Zabini.
 - Nie.
 - To mnie nie strasz człowieku! - Blaise pociągnął zdrowo ze szklanki - Zwijamy się?
 - Tylko zapłacę - powiedział młody Malfoy, po czym skierował się w stronę baru. Katem oka zauważył, że pewna kasztanowłosa Gryfonka również tam zmierza. Cholera , co zrobić? - myślał gorączkowo - Przecież nie schowam się pod dywan. Co ty Malfoy dzisiaj odpieprzasz? Jesteś Ślizgonem masz swój honor, a to tylko zwykła szlama! - pomyślał po czym dumnie podszedł do baru, przy którym stała już Hermiona.
 - Chciałabym zapłacić - powiedziała
 - A co zamówiłaś ślicznotko? - zapytał się barman
 - Dwa kremowe piwa
 - Dla takich ślicznych pań 50 % zniżki
 - Och, dziękuję panu
 - Ależ nie ma sprawy - powiedział barman po czym puścił do niej oczko. Zniesmaczona Hermiona obróciła się na pięcie i już miała iść , gdy przed sobą ujrzała postać Dracona Malfoya we własnej osobie.
 - Och, Tom, masz bardzo zły gust jeśli chodzi o kobiety. Ta tutaj to nawet nie kobieta, tylko zwykła, pospolita, nędzna szlama - powiedział Draco z swoim charakterystycznym kpiącym uśmieszkiem.
 - Cóż Malfoy, lepiej być szlamą niż tlenionym idiotą - burknęła Hermiona po czym chciała odejść, lecz blondyn zdążył jej skutecznie zagrodzić drogę.
 - Nie będzie mnie obrażała taka szlama jak ty - wycedził Malfoy.
 - A kto mnie teraz wyzywa od szlam?
 - Ja Cię nie wyzywam, ja nazywam rzeczy po imieniu .
 - Nie jestem rzeczą , a ty jesteś zwykłą, głupia fretką Malfoy. A teraz spadaj - warknęła Granger po czym wyminęła Dracona i wyszła wraz z Ginny, która przez cały czas czekała przy wyjściu.

***

 - Och, co za głupia fretka! Cały czas mnie wyzywa i poniża, gdy tylko nadarzy się okazja. Jak ja go nienawidzę ! - skarżyła się Hermiona siedząc na łóżku.
 - Nie przejmuj się nim , to zwykły idiota - powiedziała Ginny ze stoickim spokojem, choć w myślach, już opracowywała plan jak zniszczyć tego śmiecia.
 - Dobra, nie wiem jak ty , ale ja idę spać - zadeklarowała kasztanowłosa , po czym wsunęła się pod kołdrę.
 - Ja też. Już jutro jedziemy do Hogwartu - stwierdziła ruda.
 - Tak, bardzo się z tego cieszę - powiedziała Hermiona machając różdżką, aby zgasić wszystkie świece w pokoju.

  Następnego dnia dziewczyny spokojnie przygotowały się  do podróży i teleportowały się wraz z kuframi w uliczkę niedaleko Dworca King Cross. Następnie jak zwykle ruszyły pomiędzy peron 9, a 10 i oparły się o barierkę, aby pojawić się na peronie numer 9 i 3/4. Do odjazdu pociągu miały jeszcze dobre 15 minut, ale weszły do środka , aby zająć sobie miejsca W przedziale siedzieli już Neville i Luna , którzy byli ze sobą od czasu II Bitwy o Hogwart.
 - Dzień dobry gołąbeczki - przywitała ich wesoło rudowłosa.
 - Ginny! Oni może chcieli być sami w przedziale! - skarciła swoja przyjaciółkę Hermiona.
 - Ależ skąd, zostańcie z nami - powiedziała Luna swoim wiecznie rozmarzonym głosem.
 - To dobrze, dzięki Luna - odrzekła kasztanowłosa Gryfonka.

   Pociąg ruszył i w tym momencie drzwi przedziału rozsunęły się i stanął w nich jakiś uczeń.
 - Czy jest tu Hermiona Granger? - spytał.
 - Tak , to ja.
 - Chodź ze mną. Profesor McGonagall Cie wzywa.
 - Dobrze, prowadź więc - powiedziała Hermiona po czym poszła za chłopcem . Skierowali się na sam początek pociągu.
 - To tutaj - stwierdził chłopak pokazując na drzwi przedziału.
 - Dzięki - odrzekała Hermiona rozsuwając je. W przedziale siedziała profesor McGonagall wraz z Hanną Abbott i Terrym Bott.
 - Dzień dobry - przywitała się Gryfonka
 -Dzień dobry, więc brakuje już tylko pana Malfoy'a - powiedziała dyrektorka. Hermiona na jej słowa zrobiła oczy wielkie jak galeony. To jest na pewno spotkanie prefektów naczelnych, więc Malfoy jest jednym z nich i będzie musiała dzielić z nim dormitorium. Na myśl o tym aż się w niej zagotowało, jednak z opanowaniem zajęła swoje miejsce. Po chwili drzwi przedziału rozsunęły się ukazując zebranym ostatniego prefekta.
 - Dzień dobry - burknął blondyn i zajął jedno z wolnych miejsc.
 - Dobry. Tak więc jest to spotkanie prefektów naczelnych - powiedziała Minerva McGonagall - będziecie w tym roku razem mieszkać, patrolować korytarze, reprezentować szkołę w w wymianach międzyszkolnych i tym podobne. Patrolować korytarze będziecie od poniedziałku do piątku od godziny 22 do 24. Zaczynacie od jutra. W tym celu podzieliłam was w pary, panna Abbott i pan Bott będą patrolować korytarze na pierwszym i drugim pietrze, a panna Granger i pan Malfoy na trzecim i czwartym - na te słowa Hermiona i Draco spojrzeli na siebie oboje z nieskrywanym niesmakiem.  Chyba jej odbiło na stare lata - pomyślał Malfoy.
 - Wasze dormitorium znajduje się na piątym pietrze, za obrazem Długowłosej Panny. Hasło to cukrowe laski. To wszystko. Możecie iść.

  Wszyscy wstali z miejsc i opuścili przedział Hermiona w ekspresowym tempie dotarła z powrotem do przyjaciół.
 - Mam przerąbane - powiedziała kasztanowłosa.
 - Co się stało? - zapytał Neville.
 - Malfoy jest prefektem naczelnym. Do tego będziemy wspólnie patrolować korytarze.

***

  Spotkanie prefektów naczelnych skończyło się. Uczniowie zaczęli wychodzić, jednak był jeden wyjątek. Pewien blondwłosy Ślizgon siedział spokojnie na miejscu z dłońmi włożonymi pod głowę.
 - Panie Malfoy, spotkanie zakończyło się. Proszę wyjść - powiedziała dyrektorka.
 - Tak, ale najpierw muszę się dowiedzieć, czy mogę zrezygnować z posady prefekta naczelnego? - spytał Dracon
 - Nie, przynajmniej w pana przypadku. Chyba nie muszę panu przypominać warunków powrotu do szkoły?
 - Tak, ale dlaczego akurat muszę patrolować korytarze z Granger?
 - Bo takie jest moje postanowienie. Może się nauczysz czegoś od niej.
 - Ale dlaczego ja muszę być prefektem ? Czemu nie Blaise?
 - Pan Zabini będzie miał inne zajęcie.
 - Ale to niesprawiedliwe !
 - Panie Malfoy! Przypominam panu, że wrócił pan do tej szkoły tylko dlatego, że przyrzekł pan mnie słuchać i wykonywać moje rozkazy bez najmniejszego sprzeciwu. Proszę, więc wyjść z tego przedziału i już więcej nie dyskutować - wycedziła profesor McGonagall wskazując drzwi.
 - Dobrze - burknął Ślizgon zawieszając głowę i wychodząc z pomieszczenia. Po chwili drzwi przedziału trzasnęły.
 - Ja to kurwa mam szczęście - powiedział sam do siebie kierując się na tył pociągu.

-----------------------------------------------------
Ten rozdział mam napisany od jakiś 3 tygodni, ale nie chciało mi się go przepisywać i przepraszam was za to. Następny postaram się dodać jak najszybciej. Mam nadzieję, że uda mi się go napisać i wstawić za tydzień, ale u mnie nigdy nic nie wiadomo xD
Jeżeli przeczytacie, to zostawicie po sobie komentarz z opinią, gdyż to jest dla mnie motywacją.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Prolog


Witam
To mój pierwszy blog Dramione i pierwszy prolog jaki napisalam, więc proszę o wyrozumiałość. Mam nadzieję, że historia jaką wymyslilam wam się spodoba.

♥♥♥

  Hermiona obudziła się w pokoju, który dzieliła z Ginny podczas jej pobytu w Norze. Mieszkała tam od kiedy Voldemort został pokonany, a ona nie miała gdzie się podziać po tym jak wykasowała swoim rodzicom pamięć. Bardzo jej ich brakowało.
  Przyciągnęła się leniwie i podniosła do pozycji siedzącej. Za tydzień wyrusza do Hogwartu aby ukończyć ostatni rok nauki. Wielu uczniów zdecydowało się powtarzać klasę ze względu na owutemy czy sumy,  które nie zostały zdawane przez wybuch II Bitwy o Hogwart. Jednak pozostałe roczniki mogły przejść do kolejnej klasy.
  Podniosła się z łóżka i szła ospale ku jej szafie. Spojrzała jeszcze przelotnie na biurko, na którym leżał Prorok Wieczorny, którego nie przeczytała wczoraj. Oprócz gazety leżał tam jeszcze nieodpieczetowny list z Hogwartu. Ubrała się w ekspresowym tempie co chwile zerknąc na swoją przyjaciółkę, która jeszcze smacznie spała. Podeszła do biurka i w pierwszej kolejności sięgnęła po list. Otworzyła go i wyciągnęła stamtąd dwie kartki oraz srebrną odznakę prefekta naczelnego. Przyjrzała jej się uważnie po czym włożyła ją do kieszeni swoich spodni i wzięła się za czytanie listów. W pierwszym została poinformowana o posadzie prefekta naczelnego i dowiedziała się, że będzie dzieliła dormitorium z innymi prefektami. W drugim zwitku pergaminu była tradycyjnie zawarta nowa lista podręczników. Spojrzała na Obronę przed Czarną Magią i stwierdziła, że w tym roku to chyba Stary Nietoperz przesadził - dał im aż trzy nowe podręczniki!
  Teraz przyszła kolej na Proroka Wieczornego. Spojrzała na pierwszą stronę i zaczęła się trząść ze złości.

UNIEWINNIONO DWÓCH MŁODYCH ŚMIERCIOŻERCÓW 

  Blaise Zabini (18l.) i Draco Malfoy (18l.) zostali uniewiewinnieni z przestępstw, które popełnili podczas służby u boku Czarnego Pana- donosi Prorok Wieczorny. Z tajnych źródeł wiemy, że dwaj byli śmierciożercy postanawiają kontynuować naukę w Hogwarcie...

  Rzuciła gazeta o ścianę. Nie była tak zła od kiedy Ron powiedział jej, że muszą zerwać, bo dla niego ważniejsza jest kariera gracza w quidditcha. Egoista. Został przyjęty do Jastrzębi z Falmouth, ponieważ ich obrońca zrezygnował. Była na prawdę wściekła. Zeszła na dół w nadziei, że Fred i George poprawią jej humor.
  Marzyła o tym, że ten ostatni rok będzie najlepszy lecz jej marzenia legły w gruzach wraz z przeczytaniem kilku linijek tekstu. Jednak nie wiedziała, co jeszcze zgotuje jej los.